Rywalizacja na wyposażenie
Czy kogokolwiek dziwi dziś to, że różne kraje na świecie konkurują ze sobą pod względem tego, które z nich będzie w stanie zaskoczyć rywali lepszym wyposażeniem czy lepiej przygotowaną armią? Nie ma w tym nic dziwnego i tak naprawdę było tak od zawsze. Gdy tylko pojawiły się pierwsze zorganizowane armie, zawsze poszczególni gracze na scenie dążyli do tego, aby ich potencjał był jak największy. Mimo znacznie utrudnionego i wydłużonego przepływu informacji wieści o tym, kto się zbroi i jakimi sposobami docierały do poszczególnych państw.
Dziś sprawy mają się nieco inaczej, choć wiele zależy od tego, jak spojrzymy na problem. W czasach Zimnej Wojny bardzo rzucała się w oczy militarna i technologiczna rywalizacja pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Sowieckim. Była ona niejako wpisana w realia tamtych czasów, a intensywny wyścig zbrojeń umiejętnie podkręcany przez Amerykanów doprowadził do sytuacji, w której Moskwa zaczęła mieć poważne problemy ekonomiczne.
To podmyło fundamenty ZSRR, który zaczął się sypać, a wraz z nim cały zbudowany w Europie Środkowej i Wschodniej system. Obecnie kraje zrzeszone w NATO nie tyle konkurują ze sobą, ale współpracują, aby tworzyć możliwie najbardziej spójny i najlepiej przygotowany front obronny, gotowy reagować na zagrożenia dla poszczególnych członków sojuszu. Biorąc pod uwagę warunki geopolityczne zagrożeń tych upatruje się głównie ze strony Rosji.
Poza sprzętem bojowym i bronią dla skuteczności działania państwa NATO muszą też dysponować znakomitym zapleczem nawigacyjnym i teleinformatycznym.